Obozy Wojskowe

Odkąd pamiętam bawiłem się pistoletami. Może dlatego iż byłem chłopcem ale, jak obserwuję na obozach wojskowych, obecnie nie jest to warunek determinujący. Na „placu” z kumplami dzieliliśmy się na dwa wojska (na ogół Niemcy i Polacy) i w najprzeróżniejszy i za razem wymyślny sposób eliminowaliśmy żołnierzy przeciwnego oddziału. Nie zawsze kończyło się to bezkontuzyjnie. Nieraz trzeba było kogoś szyć,  lub wyjmować różne rzeczy z zakątków ciała poszkodowanego „żołnierza”(oczywiście dopuszczaliśmy już do tego lekarzy, choć niechętnie!).

Jestem pewien iż te potyczki dawały mam możliwość wyżycia się jednocześnie zmuszając do dyscypliny, gdyż zawsze ktoś był dowódcą. Wyższą formą tych „zabaw wojennych” było, tak obecnie zdewaluowane (w oczach młodzieży) harcerstwo. Wspaniała idea, która pod wpływem dobrze przygotowanych instruktorów była niezapomnianą przygodą zakrawającą o wojsko. Tam nauczyłem się jak podejść nocą pod obóz „młodzieżówki” i z moim zastępem i wykraść im sztandar, opracowywania pierwszych strategii i zaliczania „sześćdziesiątki” „na Bukach”, o ile ktoś pamięta Rodaki, bazę hufca Chorzów z niemniej słynną „Świniuszką, na której było zaszczytne, nocne przyrzeczenie. Teraz jest paintball i nie mniejsza zabawa z zawodowymi żołnierzami, bądź bez nich, nawet gdy masz 100% lub 200% więcej niż 15 lat.

Chciałbym stworzyć nasze miejsce w necie by później zaowocowało to jakimiś małymi „gierkami wojennymi” w „realu”, bądź wyjazdem na obóz survivalowy, dlatego spotkajmy się na tym portalu i zjednoczmy siły!